Czytając listy do Pani Bird - moja opinia o książce A.J. Pearce

droga pani bird, AJ Pearce, wydawnictwo literackie, literatura obyczajowa, recenzja książki droga pani bird

Po przeczytaniu Drogiej Pani Bird długo myślałam, co o niej napisać. Pierwszy raz chyba książka zostawiła mnie z tak mieszanymi odczuciami. Dostałam ją w prezencie mikołajkowym i oceniając tylko po okładce, na której czerwień, śnieg i gwiazdki obiecują powieść utrzymaną w świątecznym klimacie, zabrałam się od razu za lekturę. Możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie, gdy po przeczytaniu pierwszych stron zrozumiałam, że nie mam do czynienia z książką z atmosferą Bożego Narodzenia w tle, ale z obyczajówką z okresu II wojny światowej, dla której tłem są niemieckie naloty bombowe na Londyn. Jeszcze raz srogo sobie ze mnie zadrwiło stare mądre porzekadło “nie oceniaj książki po okładce”. 


Ale kiedy rozczarowanie odpuściło mojej głowie, a stare mądre porzekadło przestało się ze mnie śmiać, wtedy otworzyłam się na tę książkę. Znalazłam w niej uroczą historię młodej kobiety, Emmy Lake, którą polubiłam za jej determinację i pasję do tego, czym się zajmowała. Potrafiła dostrzec ważne znaczenie w pracy, która początkowo wydawała jej się mało ambitna i zupełnie niepożyteczna w czasie trwającej wojny. Mam tutaj na myśli odpisywanie na listy czytelniczek w imieniu Pani Bird. To właśnie Emmy zauważyła w tej korespondencji ból, smutek, strach, żal z jakimi na co dzień borykały się kobiety, a które były w jakiś sposób spowodowane przez wojnę. Wrażliwość głównej bohaterki nie pozwoliła jej pozostać obojętną na prośby o pomoc zawarte w listach czytelniczek i postanowiła odpowiadać na nie potajemnie w imieniu Pani Bird, która uważała za niesmaczne czytanie korespondencji z pytaniami na temat problemów małżeńskich, niechcianych ciąż czy rozterek miłosnych. Emmy wierzyła, że odpisując na prośby czytelniczek doda im odwagi, nadziei oraz otuchy tak niezbędnych w czasie wojny przyczyniając się w ten sposób do podniesienia kobiecych morali. Jednak jak taka konspiracyjna działalność  skończyła się dla bohaterki doczytacie w książce ;)


Drogą Panią Bird trudno jest mi jednoznacznie ocenić, ponieważ powieść pomimo swojego obyczajowego gatunku (którego nie jestem fanką) wciągnęła mnie tak bardzo, że dla niej zarwałam nawet jedną noc. Być może to narracja pierwszoosobowa w postaci Emmy sprawiła, że poznawanie historii z jej perspektywy było tak angażujące i interesujące. Książka dla mnie byłaby o wiele ciekawsza, gdyby autorka więcej stron poświęciła na wątek listów pisanych przez kobiety do gazet. Nie wiedziałam, że w czasach drugiej wojny światowej tak popularna była korespondencja do czasopism kobiecych, w której czytelniczki prosiły o pomoc w sprawach sercowych, małżeńskich, czasami intymnych. Myślę, że z czystym sumieniem mogłabym wtedy powiedzieć, że przeczytałam jedną z najbardziej niezwykłych historii w tym roku.


Pomimo braku bożonarodzeniowej aury w książce, na którą tak liczyłam, ta lektura przekazuje jednak czytelnikowi coś z magii świąt. Są to nadzieja i wsparcie rodziny oraz przyjaciół, z którym jesteśmy w stanie przezwyciężyć każdą życiową trudność. Czyż nie tego chcemy doświadczać w święta Bożego Narodzenia?


Komentarze

Popularne posty

Instagram