Pszczoła, miecz, klucz i ukryte drzwi - opinia o książce Erin Morgenstern "Bezgwiezdne Morze"

bezgwiezdne morze, erin morgenstern, fantastyka, baśnie, świat książki, recenzja bezgwiezdnego morza, flatlay photo

To była niezwykła przygoda. Byłam w opowieściach o cudzych losach w baśniowym miejscu, do którego prowadzą drzwi ukryte na całym świecie. Niektóre możesz otworzyć tylko przekręcając gałkę, a do innych musisz mieć klucz. Pytanie brzmi: czy odważysz się przez nie przejść i odkryć nieznane?


Zachary Ezra Rawlins, syn wróżbiarki, nie otworzył drzwi namalowanych na murze, które zauważył jako dziecko  podczas powrotu ze szkoły. Będąc młodym mężczyzną co jakiś czas wspominał tamtę chwilę myśląc, że nie wykorzystał wtedy jakiejś okazji. Jakież było jego zdziwienie, gdy w książce wypożyczonej z uczelnianej biblioteki czyta historię małego chłopca, syna wróżbiarki, który wracając ze szkoły zobaczył namalowane na murze drzwi i nie zdecydował się ich otworzyć. Dalsza lektura tylko upewnia go, że wydarzenia przedstawione w Miłych smutkach to także jego historia. Postanawia odnaleźć autora tej książki.


Towarzyszymy Zacharemu w poszukiwaniu tytułowego Bezgwiezdnego Morza i staramy się dociec, jaka jest jego rola w całej tej opowieści. Sprawę trochę utrudniają nam symbole i tajemnice z nimi związane, baśniowe przerywniki o losach innych bohaterów, metafory użyte na wielu kartach powieści. Nic nie jest tym, czym wydaje ci się, że jest - zdaje się mówić autorka i puszczając oko do czytelnika zostawia go z nieoczywistym. Wydawać by się mogło, że głównym bohaterem jest tutaj syn wróżbiarki, ale to nie do końca prawda. Śledzimy tu wielu bohaterów chociażby we wspomnianych przeze mnie wcześniej baśniowych przerywnikach, a poznając ich historie odkrywamy, że w pewnym momencie ta opowieść złączy ich losy w jedno wspólne zakończenie. Czytanie tej książki przypominało trochę kluczenie po wielu różnych korytarzach jednego domu. Przechodzisz przez wiele pokoi, otwierasz wiele drzwi a im więcej miejsc poznajesz tymbardziej wydaje ci się, że nie znajdziesz wyjścia. Jednakże twoje błądzenie po domu ostatecznie opłaciło się i dzięki odkryciu wszystkich jego zakątków w końcu odnajdujesz drzwi wyjściowe.


Mnie Bezgwiezdne Morze wciągnęło od pierwszej strony. Im dalej zapuszczałam się w lekturę, tym więcej autorka serwowała symboli, sekretów i tajemniczych postaci do rozpracowania. Erin Morgenstern stworzyła niezwykły, baśniowy świat z mitami i magiczną historią, który chce się odkrywać. Autorka ma niesamowity talent do snucia opowieści i praktycznie przez całą książkę nie mogłam się pozbyć wrażenia, że słyszę jej klimatyczny głos opowiadający mi właśnie to, co czytam. Mam jednak mieszane uczucia co do zakończenia. Pod koniec książki trochę przytłoczyła mnie ilość metafor i historii postaci przez co mam wrażenie, że wiele wątków nie składa się w logiczną całość. Nie wspominając o tym, że nie do końca wiem, kim byli niektórzy z bohaterów i jaka właściwie była ich rola w tej historii. Zakończenie, na które tak czekałam okazało się dla mnie niezbyt jasne i zastanawiam się, czy był to celowy zabieg autorki, aby pozostawić czytelnikowi pole do interpretacji czy może ja po prostu go nie zrozumiałam. A może za bardzo chcę ogarnąć umysłem tę powieść i narzucić jej logiczny porządek? I gdy ja wyciągam swoje szkiełko i oko, autorka każe mi je schować pytając: a co z czuciem i wiarą? 


Po książkę na pewno warto sięgnąć i przekonać się, czy taka baśniowa fantastyka Wam odpowiada.


Komentarze

Popularne posty

Instagram