Ten magiczny trik zachwyca i wzrusza - „Trik” Emanuel Bergmann

wydawnictwo rebis, wielki zabbatini, magia, czarodziej, książka o magii, wątek II wojny światowej, holokaust

Trik Emanuela Bergmanna opowiada historię mieszkającego w Los Angeles Maxa Cohna, któremu trzy tygodnie przed jedenastymi urodzinami zawalił się świat. Jego rodzice oświadczyli, że się rozwodzą. Chłopiec nie mogąc się z tym pogodzić, postanawia uratować miłość mamy i taty dzięki najpotężniejszej znanej mu mocy - magii.

Max wyrusza na poszukiwania czarodzieja znanego przed laty jako Wielki Zabbatini, który w czasach swej świetności rzucał zaklęcie wiecznej miłości. Chłopak chce przekonać prestidigitatora do użycia czaru na jego rodzicach i zapobiec w ten sposób ich rozwodowi. Wspaniały plan jedenastolatka nie będzie jednak łatwy w realizacji...


Bo czy serca dorosłych są w stanie otworzyć się na magię?


Fabuła powieści prowadzona jest z dwóch perspektyw czasowych. Historia młodości Wielkiego Zabbatiniego osadzona przed wybuchem drugiej wojny światowej przeplata się ze współczesnością, w której Max Cohn chce odnaleźć słynnego niegdyś czarodzieja. Od pierwszych stron wiedziałam, że ta książka z każdym rozdziałem będzie coraz bardziej wciągająca i że warto czekać na jej koniec. Intuicja mnie nie zawiodła i zakończenie pozostawiło mnie drżącą z emocji. Przeczuwałam, że koniec będzie dobry, ale nie spodziewałam się aż takiego wzruszenia. Tym bardziej, że styl pisania autora jest raczej prosty z trochę sarkastycznym humorem i naprawdę przyjemnie się go czytało. Może to uśpiło moją czytelniczą czujność i dlatego ostatnie strony powieści przewracałam ze szklistymi oczami.


Trik to książka niezwykła, a piękno tej historii możemy w pełni docenić poznając jej zakończenie. Przyznaję, że początek czasami mnie zniechęcał, a bohaterowie irytowali. Wielki Zabbatini odrzucał mnie swoją postawą, a rodzice Maxa wydawali się niedojrzali emocjonalnie. W tym wszystkim najbardziej mi było szkoda chłopca, który w swej dziecięcej naiwności wierzył, że magia naprawdę pogodzi skłóconych rodziców. Lecz tak jak wspominałam wcześniej, podążałam za swą czytelniczą intuicją i książki nie spisałam na straty. Ta historia sprawiła, że uwierzyłam w magię, ale taką, która jest manifestacją dobra będącego w każdym, nawet w najbardziej zatwardziałym ludzkim sercu. 


Debiut Emanuela Bergmanna uważam za bardzo udany i na pewno będę śledzić jego karierę pisarską. Książka nie jest gruba (350 stron) i można ją przeczytać w dwa wieczory. Gwarantuję, że będzie to niezapomniana lektura.


Komentarze

Popularne posty

Instagram